NIEISTNIENIE
szkarłatem
rozsypały się łzy
tak trudno je pozbierać
w tęsknocie rozciągają się
obumarłe wspomnienia
ptaki o ciemnych skrzydłach
w krew weszły mi twoje słowa
tak bardzo brakuje mi ciszy
wystarczy przymknąć powieki
wstrzymać oddech
zanurzyć się pod powierzchnią
nieistnienia
Autor: Marianna / Poezja M.
zdj. pixabay
NIECH ŚWIT
wiedziały o nim
spóźnione jaskółki
gdy na szarym obrusie kładłam
chleb posmarowany ciszą
kiedy wszedłeś
słońce przybladło
uśmiech zamarł na ustach
jak dojrzały pąk dzikiego wina
czerwone jabłko
i roztańczone włosy
wpadły wprost w twe dłonie
a ramion przepastne wodospady
w noc poniosły
niech świt nigdy nie przychodzi
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
Mogłabym mówić
bez końca
oplatać jak bluszcz
w słowach swych zawrzeć
co we mnie skrzy się
złe i dobre
niech zapłoną
wszystkie gwiazdy
nieba
nawet wtedy
nie będzie tak jasno
jak wtedy
gdy pierwszy raz
spojrzałeś
zatonąć
w twych źrenicach
to uczyć się
stąpać
po szkle
tak by stóp nie poranić
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
*
Jak płomień
spalasz się
w źrenicy
mogłabym
w nim płonąć
gdybyś pozwolił
skrzydłom
wznieść
nas gdzie wszechświat
księżyc
uderza o ziemię
rozbłyska
pod powierzchnią
brak tchu
jeśli umierać
to tylko
w twych ramionach
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
Stałam się ciszą
Pojedynczym
Tchnieniem
Wiatru
Gałąź
Poruszana
Oddechem nocy
Wygięta
Tęsknotą
Sucho uderzam
O ziemię
Skostniała
Stąd do piekła
Blisko
Tylko czy
Wolno
Karać za miłość?
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
Dla ciebie
Zawsze będę
Piękną różą
Złamanym
Przez wiatr
Krzewem jaśminu
W twoich źrenicach
Rozszerzę się
Pożądaniem
W twoich ustach
Zamieszkam
Oddechem
Połączę się
Tylko
Mów mi
Te słowa
W powietrzu
Unosić
Się będę
I płonąć
Tylko dla ciebie
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj, pixabay
**
Ukryję cię
pod powiekami
serce
oddam
na pniu
niech gwiazdy
rozsypią się
srebrnym pyłem
jak tkliwość
przyjdź
niech nigdy
nie kończy się
noc
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
Przenikasz
Wszystkie warstwy
Naskórka
Wnikasz
Do serca
Spadł
Wszechświat
W głowie
Wirują
Płomienne
Słowa
Jak zapach
rozmarynu
Wejdź
W moją skórę
Stańmy się
Jednym
Słońcem
Niech świat
Da nam spokój
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
Znajdź mnie
Choćbyś
Musiał przejść
Tysiąc dróg
Złam
Wszystkie
Zasady
Spraw
Że świat
Nabierze barw
Uśmiech
Ozdobi
Wargi
Tylko nigdy
Nie mów
Że
Nie warto
Walczyć
O miłość
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
Wzbiły się
czarne ptaki
tęsknoty
nad niebem
błękit
wciąż ten sam
most
prowadzi nas
donikąd
strach
głęboko
pod skórą
czai się
we krwi
ukrywa
czułość
znów
niebo
płacze
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
W mrok
go wyprawiłam
w noc
ciemną
rozsypałam
listy
pożółkłe
ślady
miłości
w deszczu
ukryłam
smutek
znowu
pada
nic
nie trwa
wiecznie
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
zgasły
wszystkie światła
na siódmym
piętrze nieba
anioły
zrzucają skrzydła
pod powiekami
ukrywa się
bezradność
trwanie
dławi
oddech
rwie się
w ustach
pęcznieją
litery
słowa
ulatują
jak ptaki
w przestworza
składają się
dłonie
w nadziei
w tkliwość
wystarczy
zamknąć oczy
wrócić
do pierwszego
kocham
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
w sercu przebitym
słowem
ostrym jak nóż
więcej blizn
niż mięśnia
żyły
z trudem pompują krew
w oczach
zgasły iskierki
jakby ktoś nagle
zgasił światło
cisza
wypełnia krtań
choć krzyk
rani uszy
strach silniejszy
kładzie na ramieniu
smukłe palce
każdy oddech
pali w płucach
ostrymi igłami
lód
stapia się
z każdą łzą
noc
rozciąga w bezczas
iść
zostać
być
nie być
trwać?
tylko po co?
zamieć
dawno nie było takiej burzy
śnieg
płonie w dłoni
jeden płatek
drugi
trzeci
przyjdź
i zostań
nim księżyc
nim gwiazdy
pod powierzchnią
stracą blask
nim światło
we mnie
zgaśnie
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
**
płoną
dwa światy
jak wosk
łzy
przeciekają przez palce
cisza
bliskość
czarne skrzydła
tęsknoty
nosi
w sobie
płacz
skostniałym
palcom
ustom
milczącym
zgasło
słońce
umarł
jeszcze jeden
niespełniony
sen
Autor: Marianna / z szuflady/ zdj. pixabay
**
Ta miłość
Płonęła
Jak płatki róży
Zachód słońca
Szkarłatną łzą
Płynęła przez twarz
Usta
Składały
Sylaby w słowa
Elementarne
Niknęły w natłoku
Codziennych spraw
Odbite
Światła
Latarnia
Wskazuje drogę
Do ciebie
Każdą
Iść będę
Choćby
Po szkle
Autor: Marianna / z szuflady, zdj. pixabay
**
znów przyszła zima
rozrzuciła mroźne oddechy
a szron osiadł na drzewach
świat obsypała śniegiem
jak okiem sięgnąć tylko biel
zaśnieżone dachy
kominy szare od dymu
ulice obsypane białym puchem
park zatonął w ciszy
jak okiem sięgnąć tylko biel
znów przyszła zima
srebrnym pyłem zalśniły gwiazdy
uśpione niebo
anielskie pióra zrzuca na ziemię
jak okiem sięgnąć tylko biel
Autor: Marianna, zdj. pixabay
**
zdj. internet
**
w tym obcym świecie
chropowatym od blizn
nie wypełnionym miłością
tak łatwo się zagubić
od kiedy nie ma nas
nie ma już ciebie
nie ma mnie
jest tylko samotność
pośród zimnych ścian
i cisza przeszywająca do szpiku kości
tak trudno o uśmiech
kiedy płyną łzy
i wieczór nadchodzi
nie ma nadziei
słońce też przygasło
oddech – tak trudno o oddech
gdy uświadamiasz sobie
że nie masz już po co żyć…
Autor: Marianna, zdj. pixabay
Elwira uwielbiała spacery. Była to jedna z jej ulubionych form ruchu. Zwłaszcza zimą. Kochała las, przyrodę. Tego mroźnego, grudniowego poranka wyszła na spacer do pobliskiego lasu, kiedy to pierwszy raz tej zimy spadł śnieg. Ucieszyła się widząc za oknem puchową pierzynę śniegu. W kilka minut ubrała się i nie zastanawiając wiele ruszyła w stronę lasu, brnąc przez zaspy, sięgające jej powyżej kostek. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy, gdy tylko weszła do lasu była wszechogarniająca biel śniegu przeplatana czernią drzew. Las był mieszany, rosły w nim dęby, brzozy, graby, ale też świerki i jodły. Elwira rozejrzała się wokoło. Wzięła głęboki wdech i poczuła, że wraca do żywych. Tak, tego jej było potrzeba. Mroźne ukłucia lodowych igiełek na policzkach. Na moment przymknęła powieki, rozkoszując się tym uczuciem. Prawdę mówiąc brakowało jej tego, od kiedy grudzień zawitał w kalendarzu, a śniegu jak nie było tak nie było. Aż do dzisiejszego poranka. Ruszyła powoli ścieżką zagłębiając się w leśną gęstwinę. Jak okiem sięgnąć nic tylko śnieg, drzewa, śnieg, drzewa. Kiedy znalazła się na niewielkiej polanie przystanęła by złapać oddech i wtedy usłyszała szelest w pobliskich zaroślach. Odwróciła się w tamtą stronę i po chwili zobaczyła zająca, który na jej widok zastrzegł uszami i umknął w śnieżną gęstwinę. Zapanowała niczym niezmącona cisza. Elwira ruszyła więc dalej. Podczas tej wędrówki po lesie udało jej się wypatrzeć jeszcze sarnę, z oddali dostrzegła stadko dzików, a nawet lisa przemykającego między świerkami. Zmęczona spacerem postanowiła wracać. Las zimą wydawał jej się krainą lodu, pełną śniegu, zasp, sopli lodu zwieszających się z gałęzi drzew. To, co sprawiało, że Elwira czuła że żyje to mroźne oddechy pary unoszące się z jej ust, tętno krwi, miarowy krok, mróz malujący rumieńce na jej policzkach. I cisza. Tylko w lesie mogła jej doświadczyć. Nic tylko cisza. To uczucie nie dające się z niczym porównać. Biel śniegu, czerń drzew, zieleń świerków i jodeł. I ten zapach. Jedyny i niepowtarzalny, przywołujący wspomnienia z dzieciństwa. Tylko w lesie zimą potrafiła doświadczyć uczucia oczyszczenia umysłu, zrelaksować się, odprężyć. A kiedy jeszcze zaczął padać śnieg Elwira tylko uśmiechnęła się i pod wpływem chwili zaczęła robić piruety na śniegu. - Gdyby mnie ktoś teraz zobaczył pewnie wziął by mnie za wariatkę – pomyślała i wzruszyła ramionami. Tu mogła być sobą. Nikt jej nie widział więc mogła tańczyć i śpiewać do utraty tchu. Wirujące płatki śniegu osiadały na jej włosach, rzęsach. Miała wrażenie, że to anioły zrzucają pióra. Było w tym coś magicznego. Gdyby ktoś zapytał Elwirę za co kocha las zimą odpowiedziałaby, że za piękno przyrody, za poczucie więzi z naturą, i za krajobrazy, które zapierają dech w piersiach. Kochała obserwować las w bieli, płatki śniegu spadające z nieba, podziwiać jak szron zdobi nagie konary drzew w piękne stylowe kreacje. Las zimą wyglądał jak z bajki, a ona czuła się jak mała dziewczynka, którą w głębi duszy pozostała, mimo dorosłości miała w sobie coś z dziecka. Tę dziecięcą radość życia, ciekawość otaczającego ją świata. Potrafiła cieszyć się małymi rzeczami, tymi z pozoru nieistotnymi. A las zimą był właśnie jedną z nich.
Autor: Marianna, zdj, pixabay
**
przydługie godziny
nie pasują do naszych rozstań
czas rozciąga się w wieczność
poranek w wieczór
ciemne konary drzew
pochylają się nad tęsknotą
za tym co kochałam
za ciepłem dłoni
dotykiem ust
pożegnania są naszym tu i teraz
coraz częstsze
coraz krótsze
pewnie i one też się skończą
umrze miłość
śmiercią naturalną
skazana na zapomnienie
założy czarną suknię
i pójdzie do siódmego nieba
samotności
gdzie czas załamuje światło
a noc rozciąga się w nieskończoność
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
w śnieżnej kuli
w ciszy spadających płatków śniegu
ulatują wspomnienia
w koronach drzew uśpione
lodowe krople
- łzy poranka
w zasypanych śniegiem ulicach
w szarym dymie z kominów
w ciepłym świetle latarni
w parkowych alejach
wszędzie znajdziesz
mroźne
oddechy zimy
Autor: Marianna /Poezja M./
zdj. pixabay
**
był świt i świat
pomalowany w lilaróż
zachód słońca
zbyt długo karmił złudne nadzieje
zza szyby świat
wydaje się być przyjazny
cichym krokiem nadchodzi wieczór
prószy śnieg
w czterech ścianach
wszechświat wydaje się nie istnieć
kot przysnął w rogu łóżka
zegar stuka miarowy rytm
zmieniają się pory roku i dnia
bledną strzępki wspomnień
kurz pokrył stare fotografie
szuflada z listami nie otwierana od lat
jest świat i znów wstanie świt
zmienią szaty drzewa przed domem
tylko w sercu nie zmienia się nic
tylko serce wyryte z kamienia
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
taka piękna była ta miłość
rozświetlić potrafiła szare dni
nadać sens istnieniu
wspólny cel
w jej ramionach
spełniały się dobre sny
dom wypełniał się ciepłem
i zapachem ciasta
dzisiaj tylko wiatr szumi
w kominie
liście opadły z drzew
a ja palę ostatni list od ciebie
taka piękna była ta miłość
zbyt szybko odeszła
dni biegną przed siebie
świat nadal trwa
nic się nie zmieniło
tylko ja jestem starsza
o kolejny rok
i lżejsza o kilka łez
Autor: Marianna /z szuflady/
zdj. pixabay
**
ty rozdajesz lekką ręką
czułe słowa
oswojone ptasie pióra
kładziesz na ramieniu ciemną głowę
wprawiasz serce w arytmię
migotanie przedsionków
tachykardię ciał
chciałabym zerwać kwiat
twojego pocałunku
tak jak ty rozdajesz słowa
tylko czy warto
sięgać po różę
która ma same kolce?
chociaż boję się blizn
chociaż boję się kochać
- kocham róże…
Autor: Marianna /Poezja M.
zdj. pixabay
zdj. internet
zdj. internet/galeria google
**
nie idź jeszcze
zostań chociaż na chwilę
tak mało mam ciebie
- zbyt mało
**
są takie chwile
które powracają w pamięci
ciepłem wypełniają
spóźniony wieczór
w szumie wiatru za oknem
szukam tamtej melodii
którą grały twoje usta
słowa płynęły lekko
i znów tylko cisza
dotyka mnie swym ramieniem
przyjazna i bliska
czeka ze mną wierna danej obietnicy
czasem chciałabym pobiec
hen przed siebie
wyjść na spotkanie tamtej straconej szansie
i cofnąć czas
Autor: Marianna / z szuflady/
zdj. pixabay
e-blogi.pl [Załóż blog!] ![]() |