Tautogram
Wzeszedł wieczór welonem wolności,
wzgórze wybrzmiało wołaniem – wróć!
wszystkie ważne wróżby wiatr wyrzucił,
wzniosłe wyznania wezbrały wzruszeniem,
wobec wielkiej wspólnej wędrówki,
wrażliwej wiary w wartość wspólnych wiosen,
warkocz wyblakłych westchnień
wpleć we wspomnienia wspólnych wieczorów,
wyzwól wolę walki wielkich wyzwań,
w wezbranej wodzie wzruszeń,
wolność wargami wykrzycz,
wstań, wyjdź, wróć, wybacz
warto.
© Marianna/Poezja M.
Szkoła żon, Magdalena Witkiewicz, literatura współczesna, Cykl: Szkoła żon, tom 1, Seria: Seria z Tulipanem, wyd. Filia 2013, str. 256.
"W każdych puzzlach może zostać zagubiony jeden element, a obrazek i tak wygląda ładnie, gdy puste miejsce przykryje się ręką."
Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut. Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami imprezę rozwodową, kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego spa o nietuzinkowej nazwie… Lista rzeczy, które ma ze sobą zabrać do „Szkoły żon” ogranicza się do szczoteczki do zębów i jednej pary bielizny. Julia, która porzuciła wiarę w miłość i w ogóle we wszystko, nie ma już nic więcej do stracenia, decyduje się jechać. W niesamowitym luksusowym spa, ona i kilka innych, zwyczajnych kobiet, przeżywają przygodę życia. Zostają tam przez 3 tygodnie a po powrocie nic nie jest już takie samo… Już nigdy żaden facet ich nie zostawi.
Czytałam lepsze i gorsze powieści erotyczne. Szkoła żon plasuje się gdzieś pośrodku, ani nie zachwyca, ani nie zniechęca, i jest raczej romansem. Poznajemy tutaj losy kilku kobiet znajdujących się na różnych etapach swojego życia, młode i te już w kwiecie wieku, często samotne, niedoceniane przez mężów, czy partnerów. Myślące o innych a zapominające o sobie. Autorka pokazuje dzięki tej historii, że kobieta może być szczęśliwa, że może myśleć o sobie i własnych przyjemnościach, i być piękną bez względu na to jak wygląda i ile ma lat. I nie powinna bać się własnej seksualności i głośno mówić o tym, czego pragnie.
Szkoła żon to lekka, przyjemna powieść, z nutką erotyzmu, może nie jakaś porywająca, ale z pewnością dająca do myślenia. Zachęcam do przeczytania.
Lwica, Katherine Scholes, literatura współczesna/powieść obyczajowa, wyd. Świat Książki 2015, str. 336.
"(...) ale to Afryka, piękny kontynent, i również miejsce, w którym można w jednej chwili stracić życie".
Gdy Emma Lindberg przyjeżdża do Afryki odwiedzić ośrodek badawczy, gdzie przed laty zmarła jej matka, pragnie jedynie ukoić ból. Zamiast tego zostaje wciągnięta w poszukiwania zaginionego dziecka. Razem z masajskim weterynarzem Danielem Oldeani wyrusza w podróż po dzikich pustkowiach północnej Tanzanii. Ich wspólne odkrycie całkowicie zmieni wiarę Emmy w to, jak działa świat. Życie małej dziewczynki ocalą niezwykłe poczynania lwicy. A to tylko początek.
Piękna, mądra, poruszająca historia. Piękna i niebezpieczna Afryka, pustynia, dzikie zwierzęta, piasek, palące słońce. Zaginiona mała dziewczynka, odważna i mądra lwica, nieszczęśliwa samotna kobieta i masajski mężczyzna szukający szczepionki na groźnego wirusa.
W tej historii odnalazłam wszystko to, czego szukam w książkach. Emocji, prawdziwych historii, ludzi z krwi i kości, miejsc odległych, nieznanych, ale zachwycających. Jestem pod ogromnym wrażeniem, zarówno samej historii, jak i tego w jaki sposób została ona opowiedziana. Na pochwałę zasługuje zarówno sposób narracji, jak i styl pisania, oraz ogromny przekaz emocjonalny. Dawno żadna książka tak mnie nie poruszyła, jak ta.
Lwica to opowieść o odwadze, sile macierzyńskiej miłości, przemianie, wewnętrznej walce, o tym że nigdy nie należy się poddawać. Gorąco polecam!
***
Parkowe alejki kryją w sobie nostalgię,
otulają się nią niczym woalem z mgły.
Ciepłymi barwami kuszą liście,
opadłe z drzew.
Lubię wracać myślami do tamtych jesieni,
gdy słowa były zbędne, gdy liczyły się gesty.
Tango wiatr tańczył z mymi włosami,
gdy nie dbaliśmy o upływający czas.
Dziś tamtych jesieni już nie ma,
zostały uschnięte w wazonie kwiaty,
list, który w kominku tańczył
z płomieniami, i jeden wiersz,
ten ostatni...
© Marianna/Poezja M.
Karmelowa jesień, Aleksandra Tyl, powieść obyczajowa, wyd. Prozami 2016, str. 492.
"Miłości nie da się zaplanować. Ważne, żeby się jej nie bać."
Napisana lekkim stylem "Karmelowa jesień" to powieść obyczajowa o losach Marianny, która po stracie rodziców musi uporać się z bólem i własnym życiem. Wyjeżdża do hiszpańskiej Sewilli, gdzie poznaje przemiłe starsze panie, młodą matkę z dzieckiem i pewnego przystojnego Hiszpana, który zawróci jej w głowie. W tle perypetie Alicji i Doroty, komendant Grzelak, profesor Piotr i jego mamusia, oraz kilka innych barwnych postaci. Całość napisana lekkim, przyjemnym językiem, z dawką humoru, ale też nostalgii. Nie zabraknie też pewnego ... ducha oraz słodkości z karmelem.
Karmelowa jesień to dobra powieść obyczajowa, z wątkiem romantycznym, opisująca losy kilku młodych kobiet i ich uczuciowe rozterki. Autorka zostawia nas z otwartym zakończeniem, co sugeruje, że dalsze losy bohaterek poznamy w kolejnej powieści. Jak dla mnie przyjemna lektura na jesienny wieczór, może nie jest to arcydzieło literackie, ale na chwilę relaksu będzie jak znalazł.
Florystka, Katarzyna Bonda, Kryminał/thriller/sensacja, Cykl: Hubert Meyer, tom 3, wyd. Muza 2015, str. 576.
"Gdy brakuje fantazji, porządek dobrze się sprawdza."
Hubert Meyer popełnił błąd w profilu i porzucił pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go o pomoc w przesłuchaniu młodej kobiety, w związku z zaginięciem jej 9-letniej córki. Policjanci próbują łączyć tę sprawę z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest szanowaną w mieście florystką. Okazuje się, że była ona ostatnią osobą, która widziała Zosię żywą.
Florystka początkowo pomaga w poszukiwaniach, ale gdy ciało dziecka odnajduje się na tym samym cmentarzu, gdzie pochowano Amadeusza, staje się główną podejrzaną.
To najgorszy kryminał jaki w tym roku przeczytałam. Nic mi się tutaj nie podobało, ani fabuła, ani intryga, ani prowadzone śledztwo, styl pisania odpychający, toporny, nużący, prawdę mówiąc wymęczyłam ten kryminał.
Powieść jest za długa, czyta się i czyta, a końca nie widać. Zwroty akcji w śledztwie jeśli się trafiają to są stanowczo za rzadko. Większa część książki to opisy, nuda, nuda, nuda. Dawno nic mnie tak nie zirytowało jak lektura "Florystki". Styl autorki jest dla mnie męczący i sprawia, że ciężko mi się czyta. Za dużo opisów, za mało akcji. Samo rozwiązanie sprawy nie usatysfakcjonowało mnie. Nie wiem, czy znalazłam choć jeden element, który by mi się spodobał w tej książce. Nikt z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, nikomu też nie współczułam. Zabrakło mi też emocji. Tym samym kończę przygodę z twórczością pani Bondy, szkoda mi czasu i energii na jej książki. Nie polecam.
*
*
Wnuczka do orzechów, Małgorzata Musierowicz, literatura dziecięca i młodzieżowa, Cykl: Jeżycjada, tom 20, wyd. Akapit Press 2014, str. 264.
Tym razem jednak akcja rozgrywa się na wsi, z daleka od zgiełku mieszkania przy Roosevelta 5 w Poznaniu. Wnuczka do orzechów z pewnością ucieszy i nastoletnie, i starsze fanki poznańskiej rodziny. Są tu wszystkie Borejkówny, ich rodzice, mężowie i dzieci, które akurat nie wyjechały na wakacje. Ale są też nowi bohaterowie. Przede wszystkim Dorota Rumianek, która mieszka na wsi z dwiema uroczymi babciami. I to właśnie ona pewnego dnia spotka w lesie Idę Pałys... W tomie Wnuczka do orzechów opisane też zostały kłopoty sercowe przemądrzałego Ignaca i poważnego Józinka.
To zdecydowanie najsłabsza powieść autorki. Tym razem prawie wszystko mnie irytowało, bohaterowie, fabuła, styl pisania, poglądy autorki wrzucone w wypowiedzi bohaterów, sztuczność opisów przyrody, zbytni sentymentalizm, kolejne wybuchy uczuć, choćby bez jednego dialogu, miłość od samego patrzenia sobie w oczy, naigrawanie się z piszącego poezję (że jak dojrzeje to mu przejdzie) no proszę! Tego było dla mnie za wiele. Sama spotykałam się na każdym kroku z kpinami, pobłażliwymi spojrzeniami, gdy mówiłam znajomym o tym że piszę wiersze, więc nie dziwię się Ignasiowi, że tak zareagował na słowa Doroty. Jak można nie kochać poezji? Nie zachwycać się nią? Zero taktu z jej strony. Współczułam Ignasiowi i dobrze wiem, co musiał przeżywać. Dzisiaj osoby wrażliwe spotykają się z niezrozumieniem, niestety. Nie jest to książka wesoła, z humorem jak sugeruje to wydawca. Najgorszy w moim odczuciu był chyba ostatni rozdział.
Mimo szczerych chęci "Wnuczki do orzechów" nie polecam. Odradzam wręcz!!!
Zaproszenie do Prowansji, Elizabeth Adler, literatura piękna/romans, Seria: Wszystko dla Pań, wyd. Amber 2005, str. 221.
"Zakochać się to przeżyć najbardziej fantastyczne doświadczenie, do jakiego zdolna jest większość istot ludzkich. "
Życie Franny jest pełne niespodzianek. Najpierw przeżywa szok, dowiadując się, że jej narzeczony jest żonaty. Potem zauroczenie rzuca ją w ramiona innego mężczyzny, który... znika tak samo nagle, jak się pojawił. Wtedy Franny dostaje zaproszenie do Prowansji. A tam czeka na nią największa niespodzianka - romantyczna i zarazem niebezpieczna.
Nudna, w dodatku strasznie mało Prowansji, jak na książkę o niej. Zabrakło też klimatu. Losy bohaterów nijakie, powielone, nie ma w nich nic odkrywczego, ani porywającego. Wszystko przewidywalne, zabrakło elementu zaskoczenia. Wątek kryminalny - marginalny, zero napięcia. Szkoda, bo mogła wyjść z tego całkiem dobra powieść obyczajowa. Niestety rozczarowałam się, a muszę przyznać, że do tej pory bardzo sobie ceniłam twórczość pani Adler. Ta książka jest zdecydowanie najsłabsza z tych, które dotąd przeczytałam. Raczej nie będę jej polecać.
Sprężyna, Małgorzata Musierowicz, literatura dziecięca i młodzieżowa, Cykl: Jeżycjada, tom 18, wyd. Akapit Press 2008, str. 219.
"Liczy się każda chwila, którą można spędzić z bliskimi - póki jeszcze są tutaj. Za chwilę będzie za późno. Tak mało czasu zostało. Za mało, za mało czasu, żeby z każdym porozmawiać, żeby odpowiedzieć na całą tę miłość, żeby ogarnąć wszystkie te potrzeby, żeby zadbać o każdego, kto tego potrzebuje..."
Łusia Pałys w roli sprężyny wszystkich nieoczekiwanych zdarzeń. Czy związek Tygrysa i Wolfiego przetrwa? Jaką rolę odegra Mozart, a jaką róża.
Tom 18 Jeżycjady jak dla mnie najlepszy z serii, jak dotąd. Ta część najbardziej mi się podobała. Przeczytałam ją w 2 godziny. Wydarzenia mają miejsce od piątku 13 czerwca do piątku 20 czerwca. Mogłoby się wydawać, że przez tydzień w życiu rodziny Borejków niewiele może się wydarzyć, a tu proszę jakie zaskoczenie. Mamy nie tylko wypadek, zakończenie związku, zakochanie się, ale też uratowanie tonącego, arie operowe, muzykę Mozarta i "spiritus movens", które odegra w życiu bohaterów znaczącą rolę. Nie brak też ciekawych, życiowych cytatów, pięknych lirycznych utworów (Staff, Mickiewicz) a także wzruszeń. Książka ciepła, pełna humoru, momentami nostalgiczna. Przyjemna lektura. Serdecznie zachęcam do przeczytania!
Gra pozorów, Joanna Opiat-Bojarska, literatura polska, kryminał/thriller/sensacja, Cykl: Aleksandra Wilk, tom 1, wyd. Czwarta Strona 2016, str. 320.
"Człowiek po to został zaopatrzony w mózg, by myśleć i kłamać. Nadmiar szczerości może być bolesny."
Tajemnicze nagrania potęgują szaleńczy wyścig z czasem. Przeszkodą jest tylko pamięć.
Wydawać by się mogło, że wiadomość o zaginięciu męża oraz jego śmierci to najgorsze, co mogło spotkać Aleksandrę – psycholog i matkę dwójki dzieci. Okazuje się jednak, że to dopiero początek. Kobieta pada ofiarą porwania. Po uwolnieniu, mimo niebezpieczeństwa i wbrew zdrowemu rozsądkowi, postanawia na własną rękę rozwikłać zagadkę. Zbierając nowe fakty, powoli wyciąga na światło bolesną prawdę, a lawina zdarzeń urasta do niespodziewanych rozmiarów…
Powieść pani Opiat-Bojarskiej okazała się dla mnie wielkim rozczarowaniem. Ani styl pisania, ani fabuła, ani intryga mnie nie porwały. Jakieś to było takie ciężkostrawne. I to słownictwo, jak dla mnie na minus. Zabrakło też klimatu rasowego thrillera. Nic mnie tutaj nie poruszyło, ani losy bohaterów, ani rozwiązanie sprawy. W dodatku główna bohaterka strasznie mnie irytowała. Jednym słowem ten kryminał to kompletna porażka. Nie zrażam się jednak do twórczości autorki, kiedyś jeszcze dam jej szansę.
Gra pozorów to jeden ze słabszych kryminałów jakie ostatnio przeczytałam, w którym nie tylko brakuje napięcia, ale również intryga jest mało ciekawa, niezbyt oryginalna. Dużo jest nieścisłości, niedokończonych wątków. Czegoś mi tutaj zabrakło. Czuję niedosyt i rozczarowanie. Nie polecam.
Imieniny, Małgorzata Musierowicz, literatura dziecięca i młodzieżowa, Cykl: Jeżycjada, tom 12, wyd. Akapit Press 2000, str. 208.
"Kochać trzeba już, natychmiast. Miłości nie można odkładać na pojutrze, bo pojutrze może być koniec świata."
"Żyj tak, żebyś w żadnej minucie nie musiała się wstydzić tego, co czynisz. Postępuj tak, jakby przez cały czas patrzał na ciebie ktoś, kto cię kocha, szanuje i jest z ciebie dumny."
Akcja powieści rozpoczyna się w dniu Świętego Walentego, kiedy to Borejkowie obchodzą nieco spóźnione imieniny dwóch Grzegorzów, męża i syna Gabrysi, kończy się zaś w dniu imienin Róży Pyziakówny, na których obecność solenizantki pozostawia wiele do życzenia.Pomiędzy tymi dwiema datami czytelnik jest świadkiem uroczystości na cześć kilku innych osób - wszystkie opisane z czułością i ciepłem właściwym Borejkowym historiom.
Kolejny, 12 już tom Jeżycjady. Tym razem wydarzenia z życia rodziny Borejko związane są z obchodzonymi imieninami począwszy od Ignacego Grzegorza, Grzegorza, Gabrysi, a na Róży skończywszy. Towarzyszą temu różne wydarzenia obfitujące w mniej lub bardziej uczuciowe zawirowania w życiu bohaterów, jak chociażby przygotowania do ślubu Natalii, czy zaręczyny Róży, a także wieści o spodziewanych narodzinach u Idy i Patrycji. W tle jak zwykle problematyczna Laura. W tym tomie znajdziemy również Bernarda Żeromskiego i jego kwieciste teksty. A także trzech braci Lelujków, którzy trochę namieszają w życiu Pyzy i Tygryska.
Jak dla mnie kolejny niczym nie wyróżniający się tom, ani najlepszy ani najgorszy z serii. Tym, co pozostaje niezmienne jest poczucie bezpieczeństwa, bliskości, siła rodzinnych więzów. I przede wszystkim miłość i ciepło, co jest domeną rodziny Borejków, której członkowie zawsze się wspierają i gotowi są sobie nawzajem pomagać, nikt tutaj nie zostaje sam ze swoimi problemami, czy smutkami. Jak to mówią w rodzinie siła. I tak też jest i w tym przypadku. Warto przeczytać.
Teoria bezwzględności, czyli jak uniknąć końca świata, Beata Pawlikowska, literatura popularnonaukowa/poradniki, wyd. G+J 2012, str. 300.
"Prawdziwym zwycięzcą wcale nie staje się ten, kto jest silniejszy, ale ten, kto w swojej mądrości podąża za siłą większą od siebie i poddaje się jej bez walki."
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę książkę. Z początku mnie zaciekawiła, czytałam ją z przyjemnością, ale gdzieś od połowy, może dalej coraz bardziej mnie nudziła. Najgorsze w moim odczuciu były ostatnie rozdziały. Momentami masło maślane, powtórzenia bądź przypomnienia tego, co już było w książce. Teorie pani Beaty są ciekawie sformułowane, myślenie logiczne, trochę fizyki kwantowej, dużo filozofii, którą lubię. Trochę z psychologii, którą lubię nieco mniej. Może być, ale w zachwyt nie wpadłam. Czegoś mi tutaj zabrakło. Plus za piękne fotografie z podróży. Można przeczytać choćby po to by wyrobić sobie opinię.
Świadek śmierci, J.D. Robb, kryminał/thriller/sensacja, Cykl: In Death/Oblicza śmierci, tom 10, wyd. Da Capo 2000, str. 318.
"Nie da się wrócić do przeszłości. Nie da się naprawić tego, co zostało zniszczone. Ale można iść naprzód. Liczy się każdy krok. Każdy jest ważny."
Scena nowo otwartego teatru zmienia się w czasie premiery z miejsce zbrodni, której świadkiem jest Eve Dallas. Co więcej właścicielem teatru jest jej mąż. Rozpoczyna się zawiłe dochodzenie, w którym największym problemem jest wytyczenie granicy między prawdą a grą.
Bardzo lubię serię In Deth J.D. Robb. Tym razem też się nie zawiodłam. Książka wciąga od samego początku, gdy na scenie teatru podczas premiery przedstawienia ginie jeden z aktorów ugodzony nożem w serce. Porucznik Eve Dallas musi rozwikłać zagadkę tego morderstwa, a podejrzanymi są aktorzy biorący udział w sztuce. Ofiara morderstwa to mężczyzna niegodziwy, bez serca, bez skrupułów wykorzystujący kobiety, wiele osób go nienawidziło i życzyło mu śmierci. Czy Eve wpadnie na trop i wyśledzi mordercę nim ten uderzy po raz kolejny?
Świadek śmierci to dobry kryminał, w stylu klasycznym, gdzie krok po kroku odkrywamy tajemnice z życia podejrzanych i typujemy mordercę. Styl prosty, przystępny, co sprawia, że czyta się lekko i z przyjemnością. Do tego wplecione fragmenty z życia Eve i jej męża. A rozwiązanie zagadki satysfakcjonująca. Autorka potrafi sprytnie kluczyć i zwodzić czytelnika, tak by wywieść go w pole. A ja lubię tego typu kryminały. Serdecznie polecam.
Dziewczyna w lodzie, Robert Bryndza, thriller/sensacja/kryminał, Cykl: DCI Erika Foster, tom 1, Mroczna seria, wyd. Filia 2016, str. 434.
Jej oczy szeroko otwarte. Usta rozchylone, jak gdyby miała przemówić. Jej ciało zamarznięte w lodzie… A to dopiero początek.
***
twoja twarz odbita w lustrze szarzeje
zmienia się w wyblakłe płótno
przemijania
nitkami losu poplątanymi przez wiatr
nie utkam kilimu wspólnych dni
deszcz zmyje ślady łez
niech ciągle pada i noc
ramieniem ciemnym niczym skrzydła
kruka opadnie na złamany płot
o który się opierałam wypatrując
na horyzoncie znajomej sylwetki
gdy wieczór nadchodził
i tylko blady księżyc potrafi usłyszeć
samotne bicia serc pośród
tykania wielu zegarów
i upływający czas przyzwyczaić
do bólu
© Marianna.
Nie ty…
w oczekiwanie zamieniam
jesienne wieczory
czerwienią szminki maluję usta
i kroplą perfum otulam
włosy
za oknem księżyc swym okiem
spogląda na moją sukienkę
utkaną z mgły
wyciągam dłonie chłonąc
dźwięki nocy
i tylko ty znów
nie przychodzisz
© Marianna.
Damian Ukeje - Stan Nieważkości
Byle być sobą - Michała Szpaka
Miłość
między ustami – miłość
pośród kwiatów – miłość
w skrzydłach ptaków
i w wiatru szeptach
- miłość
między dłońmi – miłość
pośród oddechów – miłość
w kroplach deszczu
i w pocałunkach słońca
- miłość
i tylko jedna przyszłość
ty
© Marianna/Poezja M.
Kochanek doskonały, Madeline Hunter, romans historyczny, Cykl: Rothwell, tom 4, wyd. Amber 2009, str. 303.
Zmysłowy smak skandalu i niepohamowanego pożądania w opowieści o mężczyźnie, który potrafi obudzić grzesznicę w każdej kobiecie.
Madeline Hunter jest amerykańską autorką przesyconych subtelną zmysłowością i humorem romansów historycznych z sensacyjna intrygą. Powieści Hunter (Sztuka uwodzenia, Lekcje namiętności, Tajniki uległości) są tłumaczone na wiele języków i trafiają na listy bestsellerów w USA.
Tylko desperacja mogła skłonić Leonę Montgomery do spotkania z człowiekiem, którego niebezpieczny wdzięk już raz sprawił, że w popłochu uciekła z jego ramion. Nie doceniła jednak markiza Easterbrook. Ten mężczyzna o nieodpartym uroku i tajemniczej przeszłości ma własne niecne plany wobec kobiety, na którą czekał siedem lat...
Przyjemna powieść, ale bez rewelacji. Trochę się ciągnęła i momentami była nużąca, co sprawiało,że musiałam ją często odkładać i robić przerwy w czytaniu. Od połowy robi się już ciekawsza i akcja nabiera tempa, tam samo jak romans między głównymi bohaterami. Ogólnie może być, ale w zachwyt nie wpadłam.
e-blogi.pl [Załóż blog!] ![]() |