samotność
otula zewsząd nas
tysiącem objęć
nigdy o tobie nie zapomnę
te chwile wspólne chwile
były dla nas wszystkim
niczym krople rosy
otulały drżące liście naszej miłości
te wspólne dni były dla nas wszystkim
tak wiele ciepłych słów płynęło z naszych ust
tyle spojrzeń gorących jak ogień łączyło nas
samotność jest już tylko wspomnieniem
cieniem na bezchmurnym niebie naszej miłości
nigdy o tobie nie zapomnę
taki serca szept słyszę w każdej dobie
pomimo naszych pragnień i potrzeb
każdy nerw i każda myśl jest wirowaniem w głowie
szalonych nocy nie zapomni żadne z nas
choć zegar odmierza czas i zbliża się ku końcowi dzień
do zdobycia przed nami tyle miejsc, pięknych miejsc
więc nigdy o tobie nie zapomnę
ciebie nie zastąpi mi nikt
w moim sercu jesteś tylko ty
czym jest miłość
zapytasz
odpowiem ci że
miłość jest wtedy
gdy dwa płomienie
palą się od jednej świecy
miłość jest wtedy
gdy dwie rozstajne drogi
łączą się w jedną
miłość jest właśnie wtedy
gdy dwoje ust w jedne się łączą
miłość to jedność
serc umysłów i dusz
miłość to spokój
czułość i harmonia
miłość to najpiękniejszy cud
ciemno
powiedz dokąd iść
gdy wokół tylko mrok
ciemno
tak tu ciemno
słońca brak
i wieczna noc
otacza mnie
zewsząd
tylko wiatr i deszcz
ciemno
zabierz mnie
stąd
nie czuję ciepła twych
rąk
ciemno ogarnia moje
serce i mrok
zamykam oczy
upadam na dno
moich myśli czarnych jak noc
ciemno
zabierz mnie
stąd
potrzebuję
ciebie
jak powietrze
i
nie potrafię
już bez ciebie
żyć
miłość
w twoich oczach
lśni
i jak księżyc
oświetla nasze
noce
dni
miłość
to sny
nasze piękne sny
a w nich
ja i ty
miłość
to niemy krzyk
dwóch serc
miłość
niech trwa
po kres naszych dni
miłość
to serc
wspólny rytm
Agatha Christie ,, Zabójstwo Rogera Ackroyda" klasyka kryminału, wydawnictwo Hachette, 2001, stron 277.
Rozejrzałem się po małym przedpokoju i podniosłem ciężkie dębowe krzesło. Wzięliśmy je między siebie i zaczęliśmy atak. Kilka razy mocno uderzyliśmy w zamek. Przy trzecim uderzeniu drzwi puściły. Wpadliśmy z impetem do gabinetu. Ackroyd siedział przed kominkiem na swoim fotelu, tak jak go zostawiłem. Głowa opadła mu na bok, dokładnie widoczna, tuż poniżej kołnierza marynarki, wystawała rączka noża... - fragment.
W sprawie śmierci Rogera Ackroyda pewne było tylko to, że został zadźgany nożem około godziny dziewiątej wieczorem , i że z gabinetu, w którym go zamordowano nie zginęło nic cennego. Pozostałe okoliczności są wyjątkowo trudne do odtworzenia, policja nie jest w stanie ustalić przekonywującego motywu zbrodni, a co za tym idzie wytypować podejrzanych. Poproszony o pomoc Herkules Poirot szybko się orientuje, że każda z przesłuchiwanych osób coś ukrywa i nikt nie mówi całej prawdy. Wie, że przed nim jedna z najtrudniejszych zagadek, prawdziwa łamigłówka, w której niemal każde rozwiązanie jest możliwe, lecz tylko jedno poprawne.
Intrygujący kryminał, ciekawa fabuła. Narratorem jest lekarz z angielskiej prowincji King`s Abbot. Zna wszystkich mieszkańców, więc Hercules Poirot chce aby mu pomógł w rozwiązaniu morderstwa tytułowego Rogera Ackroyda. Ale czy tylko dlatego? Tym razem Hercules Poirot okazał się naprawdę genialny, można wybaczyć jego zadufanie. Kolejny raz dobrze się bawiłam , jednocześnie starałam się wydedukować kto jest mordercą ale jak to bywa u Agaty Christie, to nie takie proste. Zakończenie naprawdę zaskakujące. Polecam czytelnikom, nie tylko lubiącym Herculesa Poirota ale także miłośnikom angielskich klimatów z początku XX wieku.
,,Zbrodnia w efekcie" Joanna Chmielewska, kryminał, wydawnictwo Klin, 2013, stron 308.
W EFEKCIE doskonale zaostrzonych narzędzi ogrodowych. W EFEKCIE gąszczu odziedziczonej działki. W EFEKCIE szalejącego pędu bambusa. W EFEKCIE uczuć wzgardzonej wielbicielki… Zbyt doskonały kościotrup i rozczłonkowany spadek, bóstwo męskie pełne sadyzmu, latająca czaszka z idealnymi zębami, szalejące emocje na przestrzeni dziesięciolecia, spadkobierczyni o podejrzanej przeszłości i nigdy niespełnione marzenie, by uczłowieczyć faceta. W EFEKCIE wymiar kary bywa dyskusyjny. W jednym z ogródków działkowych znalezione zostają zwłoki mężczyzny, najprawdopodobniej nieżyjącego od pięciu lat. Niestety nie są one kompletne, bo brakuje głowy. Identyfikacja zaginionego przez to staje się wprost niemożliwa, bo kościotrup wszystkie kości ma w całości, żadnego złamania, żadnego znaku szczególnego. Mimo iż komisarz Andrzej Woźniak bardzo stara się rozwiązać tę sprawę, to jednak nie udaje mu się znaleźć sprawcy zabójstwa, ani też ustalić tożsamości ofiary. Wiadomo tylko, że było to morderstwo. Po upływie kolejnych pięciu lat na sąsiedniej działce, w straszliwym gąszczu, który poprzednia właścicielka hodowała przez lata, a nowa zgodnie z wolą ciotecznej babki ma uporządkować, znaleziona zostaje czaszka. Basia nie wie, co zrobić z tym znaleziskiem, więc wzywa na pomoc swoją przyjaciółkę Joannę, która podrzuca jej przeróżne sposoby poradzenia sobie z problemem. Oczywiście panie wybierają najmniej kłopotliwy wariant. Joanna ma się jeszcze upewnić u znajomego inspektora Górskiego, co z takiego zgłoszenia może wyniknąć. Dziwnym zbiegiem okoliczności świadkiem telefonicznej rozmowy pani Joanny z inspektorem jest komisarz Woźniak, który jest żywo zainteresowany sprawą, więc niemal w podskokach leci na miejsce oryginalnego znaleziska w nadziei, że uda mu się w końcu rozwiązać beznadziejną sprawę sprzed pięciu lat, która ewidentnie bruździ mu w życiorysie. Jest to jeden z kilku wątków w tej powieści. Będziemy też świadkami poszukiwań tajemniczego spadku i paru miłosnych zawirowań. Kolejne spotkanie z książką mojej ulubionej autorki kryminałów. I po raz kolejny się nie zawiodłam. Jak zawsze rozwikłaniu sprawy morderstwa towarzyszyła duża dawka humoru. Joanna, główna bohaterka po raz kolejny znajduje się w centrum wydarzeń i bierze udział w rozwikłaniu sprawy morderstwa Bartosza - swojego byłego partnera. Pomaga też koleżance w odzyskaniu spadku. Jak zakończy się cała sprawa? Czy morderca zostanie odkryty po tylu latach? Czy Barbarze uda się odzyskać spadek? I jak zakończą się historie miłosne bohaterów książki? O tym dowiemy się już z samej lektury powieści. Mi książka podobała się ponieważ, bardzo lubię charakterystyczny język pani Joanny. Znajdziemy tutaj zabawne sceny, perełki słowne oraz nietuzinkowe postacie. Ja bardzo lubię połączenie kryminału i powieści humorystycznej. Jeśli ktoś tak jak ja lubi Joannę Chmielewską na pewno sięgnie po tę pozycję. Moim zdaniem ,,Zbrodnia w efekcie" to dobry kryminał, wart uwagi. Polecam!
***
Gdy wyszliśmy od Eweliny było po trzeciej. Choć było dopiero popołudnie ja czułam się jak po całym dniu pracy fizycznej. Jednym słowem byłam zmęczona wszystkimi wydarzeniami i emocjami, które im towarzyszyły. Podczas gdy ja wyglądałam jakby przejechał mnie walec Piotrek wyglądał jakby cały dzień spędził w spa. Zazdrościłam mu tego. Nie od dziś wiadomo, że mężczyźni są bardziej odporni na stres niż kobiety. Zatrzymaliśmy się przed moim domem, gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Piotrka.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy - stwierdził - czas odpocząć. Jutro postaram się znaleźć chwilę żeby spotkać się z moim kolegą, który pracuje w laboratorium. Spróbuję się dowiedzieć od niego, co było bezpośrednią przyczyną śmierci Oliwii i o której zmarła. To da nam konkretny punkt zaczepienia. Dobrze, że Ewelina podała nam adres firmy tego Marka. Będziemy mogli z nim porozmawiać, o ile uda nam się znaleźć go w jego firmie - kontynuował swoje rozważania.
Ja słuchałam go z uwagą, i z podziwem. Co miało odzwierciedlenie w moich oczach. Byłam pewna, że to dostrzegł, co tylko zwiększyło jego pewność siebie.
- Myślisz, że Oliwia na prawdę mogła być w ciąży? - wtrąciłam. Nurtowało mnie to od momentu, gdy usłyszałam o tym od Eweliny. A co jeśli to prawda? I jeśli ona nie była pewna kto jest ojcem dziecka? Przecież to może być nasz motyw. Myślisz, że trafiliśmy na dobry trop?
Piotrek zamyślił się. Potarł ręką czoło i popatrzył na mnie. Jego spojrzenie było poważne.
- Hmm, załóżmy że to prawda. Oliwia odkrywa, że jest w ciąży. Dzieje się to wtedy, gdy spotykała się zarówno z Markiem, jak i z Witoldem. Nie jest więc pewna kto jest ojcem dziecka. O ciąży mówi tylko siostrze. A jeśli założymy, że ani Oliwia ani Ewelina nie powiedziały nikomu więcej to nici z motywu.
- No właśnie - przyznałam mu rację. - A co jeśli któryś z mężczyzn jakoś się o tym dowiedział? I nie chciał dziecka? Może podczas wesela twojego ojca Oliwia pokłóciła się z narzeczonym albo z kochankiem i zdarzył się ten wypadek.
- Mogło tak być. Trzeba poznać godzinę zgonu, wtedy można sprawdzić alibi naszych podejrzanych.
- Masz rację. To teraz jest najważniejsze. Wiesz, chciałam ci podziękować za wszystko co dla mnie robisz. Gdyby nie ty nie wiem, jakbym sobie poradziła z tym wszystkim - wyznałam i przytuliłam go. Piotrek odwzajemnił mój uścisk. Po czym odsunął mnie lekko i spojrzał mi w oczy, a po chwili poczułam jego gorące usta na swoich. Pocałunek był jak kropla wody dla moich spragnionych ust. Namiętny, pełen pożądania i ognia. Byłam bezbronna wobec głodu jego ust. Piotrek całował tak dobrze, że na chwilę zapomniałam o wszystkich kłopotach i problemach. Liczyła się tylko ta chwila i mężczyzna, który trzymał mnie w ramionach. Po chwili Piotrek przerwał pocałunek.
- Kocham cię Kinga - patrzył na mnie z ogniem w szarych oczach. Jego czułe usta kusiły.
- Ja ciebie też - odparłam i wiedziałam, że to co czuję do Piotrka to miłość. Prawdziwa miłość, taka która wszystko przetrwa. - Jesteś moim aniołem stróżem - uśmiechnęłam się czule.
Piotrek odwzajemnił mój uśmiech i pogładził mnie po policzku.
- Zrobię wszystko żeby cię ochronić. Gdybyś się poczuła smutna, albo samotna dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy, a ja przyjadę tak szybko jak będę mógł.
- Dziękuję, na pewno tak zrobię - zapewniłam go. To do jutra - pożegnałam się i wysiadłam z auta,
Chwilę później Piotrek odjechał a ja weszłam do domu. Byłam padnięta i marzyłam tylko o prysznicu i o wygodnym łóżku. Powlokłam się więc do łazienki. Szybko rozebrałam i wzięłam prysznic, który od razu postawił mnie na nogi. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam szlafrok. Wycierając włosy otworzyłam drzwi i weszłam do sypialni i stanęłam jak skamieniała. Strach, który chwycił mnie za gardło sprawił, że nie mogłam się ruszyć. Umysł nakazywał mi uciec stąd jak najszybciej, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. W pokoju panował bałagan jakby przeszło tutaj tornado, a byłam pewna, że zostawiłam wszystko w idealnym porządku. Ktoś tu był. Ubrania zostały wyrzucone z komody i z szafy i porozrywane, leżały teraz porozrzucane po całej podłodze. Szklany wazon który stał wcześniej, na nocnej szafce był potłuczony. W najgorszym stanie było łóżko. Ktoś porozcinał poduszki, kapa na łóżku była pocięta ostrym narzędziem, a na prześcieradle znajdowały się czerwone plamy, jakby krwi. Książki z regału też zostały wyrzucone i porozrywane leżały smętnie na podłodze. Ktoś chciał mnie wystraszyć i udało mu się to. W tej chwili byłam tak przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Najbardziej przeraził mnie jednak krwawy napis na ścianie pozostawiony przez włamywacza.
DAJ SOBIE SPOKÓJ ZE ŚLEDZTWEM, JEŚLI NIE CHCESZ BYĆ NASTĘPNA...
Byłam przerażona, po plecach przebiegł mnie zimny, nieprzyjemny dreszcz.. Bałam się,co w tej sytuacji było zrozumiałe.
Morderca był tutaj...
W moim domu...
Nie, to nie dzieje się naprawdę - pomyślałam. Muszę zawiadomić Piotrka. Wybiegłam z pokoju i dopadłam telefonu, który stał na szafce w przedpokoju. Szybko wystukałam numer, choć ręce mi się trzęsły. Po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się jego ciepły głos.
- Przyjedź natychmiast! - rzuciłam do słuchawki. - Morderca tu był. Boję się - wyszeptałam.
- Zaraz będę - i rozłączył się.
Osunęłam się na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach. Nagły szloch wstrząsnął moim ciałem. Nie wiem jak długo płakałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się i nie zważając na to jak wyglądam pobiegłam je otworzyć. Tak jak się spodziewałam na progu stał Piotrek i wyglądał na zdenerwowanego. Ubranie miał w nieładzie, jakby ubierał się w pośpiechu a włosy potargane. Ale dla mnie i tak był najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. Poczułam ulgę, gdy go zobaczyłam.
- Kinga! Nic ci nie jest? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wziął mnie w ramionach. Wtuliłam się w niego, a łzy znów popłynęły mi po policzkach. Na prawdę się wystraszyłam groźby mordercy. Gdy nieco się uspokoiłam zaprowadziłam mojego towarzysza do pokoju, w którym ten szaleniec zostawił po sobie ślad.
- Musisz to zobaczyć - powiedziałam, a głos wciąż mi drżał. Trzęsłam się jak galareta, choć w pokoju było ciepło. Ale na samą myśl o tym, co znów zobaczę czułam lodowate zimno i strach.
Piotrek wszedł za mną do sypialni i na widok bałaganu i krwawych gróźb na ścianie aż przystanął. W jednej chwili jego spojrzenie stało się zimne jak stal. Skamieniało. A ręce zacisnęły się w pięści ze złości.
- Niech to szlag. Nie jesteś tutaj bezpieczna. W tej sytuacji nie ma wyjścia. Przenosisz się do mnie - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Ale ... - zaczęłam chcąc wyrazić swój sprzeciw. Owszem boję się, ale to nie powód by od razu u niego zamieszkiwać.
- Nie ma żadnego ale Kinga - uciął Piotrek, po czym ujął mnie za rękę i spojrzał z troską - zrozum, że nie zostawię cię tu samej. Przecież on może wrócić. A ja mogę być za daleko żeby móc cię w porę obronić przed niebezpieczeństwem.
Westchnęłam z rezygnacją.
- No dobrze. Tylko zabiorę swoje rzeczy i możemy jechać.
- Doskonale - ucieszył się. - Najpierw zawiadomię policję, a potem zabieram cie stąd. Ten szaleniec nie dostanie cię w swoje łapy. A determinacja w głosie Piotrka upewniła mnie, że ukochany zrobi wszystko żeby mnie ochronić. Mój anioł stróż - pomyślałam i miłe ciepło zalało moje ciało. Czułam się bezpiecznie. Teraz nic mi nie grozi, gdy on jest przy mnie. A przynajmniej chciałam w to wierzyć. Jaki będzie następnym krok mordercy? Tego nie wiem, ale jedno wiem na pewno. Bez względu na to co się jeszcze wydarzy Piotrek będzie przy mnie. Ta świadomość dodawała mi otuchy i zagłuszała strach, który mimo wszystko czaił się pod skórą. Miałam wrażenie, że morderca Oliwii jest teraz gdzieś w pobliżu i że bardzo dobrze się bawi widząc mój strach. A ja nie chciałam się więcej bać. Te myśli towarzyszyły mi, gdy czekaliśmy na przyjazd policji. Wreszcie pojawił się funkcjonariusz. Ujrzałam aspiranta Murawskiego, który gdy tylko wszedł do domu od razu zaczął wydawać rozkazy pozostałym członkom ekipy dochodzeniowej, po czym zwrócił się do mnie z prośbą bym opowiedziała mu o wszystkim, co się wydarzyło. Nie mając wyboru powiedziałam o naszym śledztwie, i o rozmowie z Eweliną i Marceliną, a później o naszych przypuszczeniach. Na koniec opisałam to, co zastałam po przyjściu do domu. Aspirant słuchał a minę miał nietęgą, widać było, że nie jest zadowolony. Gdy skończyłam swoją opowieść milczał chwilę i zapisał coś w swoim notesie. Spojrzał na mnie uważnie, po czym powiedział:
- Cóż pani Kingo, chyba nie muszę mówić, że to co pani robi jest nierozważne. Nie należy samemu próbować rozwikływać spraw, które należą do policji. Przez swoją lekkomyślność naraziła pani siebie na niebezpieczeństwo. Morderca jak się okazuje jest bezwzględny i będzie próbował zrobić wszystko by prawda nie wyszła na jaw. Chyba nie muszę mówić pani jakie to niesie ze sobą konsekwencje. Proszę zapomnieć o śledztwie i zostawić tę sprawę policji. My się tym zajmiemy. Aha, jeszcze jedno. Radzę być ostrożną i uważać na siebie do czasu, aż nie znajdziemy sprawcy. To wszystko co mam do powiedzenia - wstał po czym pożegnawszy się wyszedł. A chwilę później w ślad za nim wyszła reszta ekipy. Piotrek odprowadził ich, i parę minut rozmawiał z Murawskim. Widziałam przez okno ich ożywioną rozmowę. Pewnie aspirant przekonywał Piotrka by trzymał mnie jak najdalej od śledztwa i kłopotów. Nie zważając na to poszłam po walizkę, po czym zaczęłam się pakować. Zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy skończyłam przebrałam się, po czym raz jeszcze spojrzałam na mieniący się czerwienią napis na ścianie, na bałagan panujący w pokoju i na porozcinane i poplamione krwią łóżko.
- Mnie nie tak łatwo wystraszyć - rzekłam patrząc na dzieło mordercy. - Zobaczymy kto kogo pierwszy dopadnie. Teraz tym bardziej się nie poddam. Tymi słowami dodałam sobie otuchy. Wzięłam walizkę i z bojową miną opuściłam pokój.
,,Wieczne pragnienie" Laura Wright, horror/romans paranormalny, wydawnictwo Amber, 2011, stron 320.
Zbuntowany uciekinier ze świata nieśmiertelnych poprowadzi śmiertelną kobietę w cienistą otchłań wiecznego strachu i wiecznej namiętności... Alexander Roman nie chce mieć nic wspólnego z władcami swojej rasy ani ze swoją rodziną, od której uciekł przed stu laty. Kiedy jednak ród wampirów czystej krwi staje w obliczu zagrożenia, przeszłość Alexandra powraca, wysyłając go – rannego i bliskiego śmierci – pod drzwi zupełnie obcej kobiety. Doktor Sara Donohue z całym oddaniem pomaga swoim pacjentom zapomnieć o traumatycznych wspomnieniach. Ale te, które dręczą umysł nieznajomego mężczyzny, są niewiarygodne. Wkrótce jednak Sara na własne oczy przekona się o jego nadludzkiej mocy. I uświadomi sobie, że jeszcze nigdy żaden mężczyzna nie rozpalał tak jej zmysłów. Jeszcze nigdy nie czuła takiej więzi z innym człowiekiem. I takiego lęku…
Tajemnicza, zaskakująca, a przy tym lekka i zabawna. Wręcz idealna. Kolejna książką, po którą sięgnęłam ze względu na wciąż żywą we mnie pasję do tego co nieśmiertelne, drapieżne i krwiopijcze. Kolejna autorka, kolejny wampir, kolejna - nowa wizja wampiryzmu w czystej formie. Ogólnie mówiąc autorka ma ciekawy styl, lektura wciąga już od pierwszych stron, z czasem fabuła nabrała sensu i zrozumienia. Końcówka odzwierciedla tytuł, którego się doszukiwałam. Jednym słowem bardzo dobry romans paranormalny z wampirami w roli głównej. Bardzo lubię tego typu książki i jest to jedna z wielu przeczytanych do tej pory. Na pewno sięgnę po kolejne części tej sagi, by dowiedzieć się jak potoczyły się dalszy losy pozostałych braci Roman. Polecam i zachęcam do lektury wszystkich wielbicieli wampiryzmu.
e-blogi.pl [Załóż blog!] ![]() |